Chciałbym podzielić się moim zachwytem nad odchodzącą na naszych oczach kompozycją przestrzenną Grobu Nieznanego Żołnierza. W czasie, gdy niektórzy oczyma wyobraźni widzą już zrekonstruowaną kolumnadę Pałacu Saskiego – ze wszystkim walorami dawnego historycznego założenia – tym bardziej uważam, że dotychczasowa forma pomnika zasługuje na głęboką refleksję, ostatnią wizytę i zapamiętanie. Dzięki umiejętnemu potraktowaniu obiektu architektonicznego jako rzeźby i zakomponowaniu go w kontekście placu i ogrodu, Grób Nieznanego Żołnierza niósł dojrzałe antywojenne przesłanie, stanowił pomnik siły ducha, ale bez niepotrzebnej pychy.
Grób Nieznanego Żołnierza swoją formą subtelnie wzbudzał refleksję o tragizmie wojny, ok. 1970, fot. Aldona Szpejn, Społeczne Archiwum Warszawy
Grób Nieznanego Żołnierza jako rzeźba architektoniczna
Choć może się wydawać, że Grób Nieznanego Żołnierza jest po prostu ruiną, którą odsłonięto podczas usuwania luźnych stert gruzów po Pałacu Saskim, nie jest to do końca prawdą. Gmach został wysadzony przez Niemców w ostatnich dniach grudnia 1944 roku. Ceglane rumowisko, które pozostało z tej monumentalnej klasycystycznej budowli, tym się różniło się od wielu innych zburzonych domów stolicy, że znaczyły je pokawałkowane jasne trzony kolumn rozrzucone wybuchem. Wśród tych osobliwych gruzów można było zobaczyć jedyny ocalały naziemny fragment pałacu. Ze środkowej części kolumnady pozostało kilka elementów arkadowania: trzy łuki od strony placu oraz dwa od strony ogrodu, a pomiędzy nimi, przywalona oberwanym sklepieniem, płyta Grobu Nieznanego Żołnierza.
Projekt nowej aranżacji miejsca powierzono architektowi Zygmuntowi Stępińskiemu w 1946 roku. Pracował on wówczas w Biurze Odbudowy Stolicy, a w ciągu dwudziestu kilku następnych lat miał zasłynąć z udziału w licznych pracach współtworzących krajobraz architektoniczny Warszawy: kamienic Nowego Światu i Krakowskiego Przedmieścia, Trasy W–Z, Marszałkowskiej Dzielnicy Mieszkaniowej, pawilonu Cepelii i hotelu Metropol oraz wielu innych. Grób Nieznanego Żołnierza był jego pierwszym powojennym dziełem. Miał on dla architekta także osobisty walor sentymentalny. Jako podchorąży odbywający służbę w 21. Pułku Piechoty „Dzieci Warszawy” często pełnił wartę w arkadach kolumnady przy założonym w 1925 roku Grobie. Później, w trakcie okupacji, wielokrotnie widział świeże kwiaty na płycie ze zniczem, które składała ręka jakiegoś odważnego człowieka. Pałac Saski był wówczas siedzibą Wehrmachtu. W powojennych latach mieszkańcy Warszawy nie traktowali Grobu Nieznanego Żołnierza jako abstrakcyjnego pomnika czy przestrzeni oficjalnych uroczystości, ale uważali go za miejsce bolesnej refleksji. Zbyt wielu ludzi musiało pogodzić się ze śmiercią bliskich pochowanych w nieznanym miejscu, w odległym kraju czy w zbiorowej mogile.
Te doświadczenia wpłynęły na formę Grobu. Według wytycznych, które otrzymał Stępiński, do nowej aranżacji miał użyć oryginalnych elementów. To wskazanie nie przesądzało jednak o ostatecznej formie, uprawniało do interpretacji. Stępiński we wspomnieniach tak tłumaczył swoje przymiarki projektowe: „Chodziło mi o to, aby tej ruinie – będącej symbolem męczeństwa narodu polskiego – nadać formę trwałej rzeźby architektonicznej, związanej z historią Warszawy”. Architekt zdecydował się na uzupełnienie brakującego filaru i łuku, odtworzenie sklepienia łączącego dwa rzędy arkad. Ponieważ ocalałe fragmenty miały postrzępione wybuchem brzegi, to konsekwentnie boki odnowionego sklepienia otrzymały formę ruiny odsłaniającej spod tynku nagie cegły. Na tarasie Stępiński umieścił balustradę z oryginalnymi tralkami, zebranymi z gruzowiska, oraz bazami kolumn, na których ustawił strzaskane trzony. Te blizny nie ujmowały jednak piękna formie architektonicznej Grobu, która w tym stanie była proporcjonalna i elegancka. Pozbawiona przypadkowego układu właściwego wielu ruinom sprawiała raczej wrażenie dramatycznej rzeźby. Płyta i znicz, tablice na filarach, urny z ziemią z pól bitewnych oraz nowe kraty od ogrodu dopełniły wystroju miejsca. Artystycznie wykonane kraty są dziełem Henryka Grunwalda, metaloplastyka, który przed wojną projektował ich pierwotną wersję.
Detale Grobu: potrzaskane kolumny, przerwane arkady i odsłonięte cegły sklepienia, grudzień 2022, fot. Krzysztof Mordyński
Inne europejskie Groby Nieznanego Żołnierza mają znacznie bardziej okazałe opracowania architektoniczne. Paryski Łuk Triumfalny, pod którym znajduje się płyta poświęcona żołnierzom poległym w czasie pierwszej wojny światowej, czy rzymski Ołtarz Ojczyzny są budowlami monumentalnymi i pełnymi patosu. Przedwojenna kolumnada Pałacu Saskiego, w której arkadach umieszczono polski pomnik, także miała majestatyczną formę, choć może nie aż tak wyniosłą jak jej zachodnioeuropejskie odpowiedniki. Jego wygląd po drugiej wojnie światowej zdawał się bardziej pasować do współczesnych wyobrażeń o czynnym uczestniczeniu w wojnie, raczej jako o tragicznej konieczności dziejowej niż jako polu zdobywania chwały.
Dramatyczna forma pomnika wyrażała cenę obowiązku, nie zaś koszt marzeń imperialnych. Spoczął tam Nieznany Żołnierz, bohater, którego imienia już nie poznamy, ochotnik walczący o niepodległą Polskę nie dla chwały czy wyższej szarży, ale z pobudek patriotycznych. Pomnik był wyrazem szacunku dla wszystkich żołnierzy poległych za Ojczyznę, ale też symbolem straty, którą oznaczała ich śmierć. Podobnie przejmująca forma Grobu wynikała nie tylko z jego ukształtowania, lecz także z wiedzy o przeszłości i uczucia braku. Nieistniejąca fizycznie kubatura Pałacu Saskiego przez dziesięciolecia zdecydowanie przeważała nad masą stojących arkad. Ten pomnik bardziej przemawiał pustką.
Grób Nieznanego Żołnierza na skraju placu i ogrodu, ok. 1970, fot. Aldona Szpejn, Społeczne Archiwum Warszawy
Kompozycja urbanistyczna Grobu Nieznanego Żołnierza
Dwa przeciwstawne żywioły – nieprzezwyciężona pustka oraz wigor życia miejskiego – złożyły się na cechy charakterystyczne kompozycji urbanistycznej, której Grób Nieznanego Żołnierza stanowił główny akcent. Pomnik usytuowany został na skraju dwóch odmiennych przestrzeni: otwartej płyty placu oraz wysokiej zieleni ogrodu.
Pomnik był bowiem elementem świadomie zaplanowanej kompozycji urbanistycznej, która, choć nie do końca oddawała pomysł autora, miała w sobie ogromny potencjał artystyczny. Architekt i urbanista, rozplanowując przestrzeń, mają świadomość tego, że będzie ona oddziaływała dyskretnie, niejako „w tle” uwagi przechodniów, bez zaangażowania ich głównego zainteresowania. Wytworzy to, co nazywamy atmosferą miejsca. Wiele osób nie będzie sobie nawet zdawać sprawy, że kompozycja urbanistyczna ma jakiekolwiek znaczenie… A jednak, jej wartość, choć nie zawsze dostrzegalna, czasem trudno uchwytna, wpływa istotnie na nasze postrzegania miasta, nasze samopoczucie. Miejsce, gdzie dochodzi do połączenia dwóch obszarów o różnym charakterze, urbaniści nazywają pasmem granicznym. Przekraczanie go, czy nawet samo obserwowanie, jest okazją do przeżyć estetycznych, do doświadczania emocji związanych z poszukiwaniem piękna w ukształtowaniu miasta. Pomnik był w tej scenerii – jak w teatrze – głównym aktorem. Stał na rozległej podłodze placu, pod otwartym niebem, na tle drzew, które dla urbanisty są jakby ścianą sceny. Był zamknięty w trzech wymiarach miejskiego wnętrza, gdyż planista postrzegał plac jako wnętrze, pokój, który ma podłogę, ściany i strop.
Podłoga, ściany i strop placu Piłsudskiego jako scena urbanistycznej kompozycji, czerwiec 2015, fot. Krzysztof Mordyński
Niewielka ażurowa bryła pomnika ustawiona została na krańcu rozległej płaszczyzny placu, składającej się z płyt kamiennych i trawników. Tę prostą, pustą, niepodzielną i równą przestrzeń trudno było wypełnić w dzień powszedni. Nie mogły tego zrobić ani wycieczki turystyczne, ani przemykający rzadko i w pośpiechu przechodnie. Gdy jednak przekraczali granicę ogrodu Saskiego za Grobem, otoczenie całkowicie zmieniało swój charakter. Za linią wysokich drzew rozciągała się już przestrzeń podzielona na niewielkie kameralne wnętrza, z których każde mieściło inny obiekt: fontannę, staw z wodozbiorem, zespół barokowych rzeźb czy plac zabaw dla dzieci. Zaplecze pomnika tętniło życiem, ludzie wypełniali przeznaczone dla nich placyki, na drzewach szeleściły liście, trwał festiwal wody buzującej w fontannie.
Kontrast pomiędzy tymi dwiema przestrzeniami, dynamicznym ogrodem i statycznym placem, służył podkreśleniu przeznaczenia obu obszarów. Grób Nieznanego Żołnierza wymagał uczuć powagi, uroczystości, zadumy, które architekt pragnął wzbudzić nie za pomocą tabliczek nakazujących takie zachowanie, ale samym rozplanowaniem przestrzennym. Można nie rozumieć napisów w obcym języku, nie znać norm zachowania, ale mowa form przestrzennych jest podświadomie czytelna dla wszystkich ludzi, gdyż dotyczy ich codziennego środowiska życia.
Dramaturgia otwartego nieba nad Grobem odgrywała ważną rolę w budowaniu właściwej atmosfery. Było to polskie, kapryśne niebo, na którym częściej goszczą skłębione chmury niż samotne słońce. Otwarta przestrzeń ponad całym założeniem była odpowiednikiem podłogi placu. Stanowiła jej naturalne symetryczne dopełnienie. W kompozycji urbanistycznej zarówno podłoga placu, jak i niebo – zwane stropem – traktowane są jako równorzędne środki kształtowania dzieła. Co prawda nie można kierować chmurami w przestworzach, ale od rodzaju zabudowy zależy, ile nieba i w jakim kształcie będziemy widzieć nad swoimi głowami w mieście. Na placu Piłsudskiego strop tworzył szeroką płaszczyznę, równoległą do podłogi placu. Obie dominowały proporcjonalnie nad wysokością drzewnych ścian, pomniejszając wrażeniowo i tak niewielką bryłę Grobu.
Samotna ruina, rozległy plac, pustka, bezmiar otwartego nieba, nieistniejąca fizycznie, ale niejako unosząca się w powietrzu i wyobraźni dawna kolumnada – wszystkie te elementy tworzyły specyficzną atmosferę autentycznej powagi i szczerego szacunku, budziły refleksję o tragedii wojny… Kolumnada odbudowanego pałacu będzie godną oprawą dla pamięci o bohaterach, ale wraz z rekonstrukcją gmachu znikną wartości Grobu jako ruiny.
W pełnym przeżywaniu opisanej kompozycji przeszkadzało chaotyczne otoczenie placu. Niespójny kształt jego ścian sprawiał, że plac niejako rozlewał się, bezładnie rozprzestrzeniał, chaos nie służył projektowanej funkcji. Sytuację tę miały szansę zmienić konkursy urbanistyczne na rozplanowanie Osi Saskiej i placu. W jednym z nich, z 1964 roku, Zygmunt Stępiński wspólnie z Kazimierzem Marczewskim proponowali, aby przestrzeń placu ograniczyć z trzech stron szpalerami niskich drzew. Ich geometrycznie przystrzyżone korony stanowiłyby optyczną ścianę, izolowałyby jego wnętrze od ruchu miejskiego i chaosu architektonicznego wokół, podczas gdy pnie drzew wyglądałyby jak naturalna kolumnada. Nie tamowałaby ona przejścia pieszym, plac dalej sprawiałby wrażenie otwartej przestrzeni. Projekt ten, jak zresztą i inne, nie został zrealizowany.
Rozległa przestrzeń placu – pustka – i przypadkowe, choć niekiedy ciekawe widoki, ok. 1970, fot. Paweł Jesionowski, Społeczne Archiwum Warszawy
Dynamika kompozycji
Plac Piłsudskiego to także miejsce szczególnego połączenia architektury i przyrody. Sąsiedztwo ogrodu Saskiego zmieniającego się w rytm pór roku sprawiało, że widok Grobu Nieznanego Żołnierza był kompozycją dynamiczną. Jego architektura współpracowała z przyrodą bardziej niż jest to udziałem Kolumny Zygmunta czy figury Syrenki. Zima, wiosna, lato i jesień oferowały różne efekty kolorystyczne, światłocieniowe i przestrzenne, a skromna budowla dobrze wypadała przy każdym przypadku.
W trakcie niezbyt mroźnej zimy, gdy drzewa za Grobem całkowicie pozbawione były liści, założenie pomnikowe przyjmowało lekką, przestrzenną formę. Gałęzie krzewów i drzew nie powstrzymywały wzroku, ale pozwalały na głęboki wgląd do środka ogrodu. Dopiero wraz ze zwiększającą się odległością pnie i nagie konary nakładały się optycznie na siebie, tworząc rodzaj zasłony. Pomnik zdawał się współgrać z działaniem przyrody. Dzięki jego delikatnej architekturze poprzez otwory arkad i ażur krat widać było fragmenty parku, skadrowane obrazy scen: ułamek talerza fontanny, część rzeźby, zakręt alejki.
Wiosną i latem drzewa formowały ścianę zieleni. Wówczas kontrast otwartej przestrzeni placu i kameralnych wnętrz ogrodu się wzmagał. Ogród, niczym brzeg lasu, oferował cień i schronienie osobom przebywającym otwarty plac. Z daleka, w widoku od strony Krakowskiego Przedmieścia, drzewa formowały nieprzepuszczalne dla wzroku, gęste i zróżnicowane pod względem faktury tło dla Grobu. Najwyraźniej ten efekt postrzegany był z punktów położonych poza osią wyznaczoną przez trzy arkady, z ukosa.
Jesień, zima, wiosna, lato. Grób Nieznanego Żołnierza był elementem kompozycji zmieniającej się w rytm pór roku, 2021, fot. Krzysztof Mordyński
Jesień przynosiła paletę barw liści, różne gatunki drzew współtworzyły złoto-czerwono- zieloną zwartą mozaikę, godną pędzla wrażliwego artysty. Na tle tej tętniącej barwami ściany Grób Nieznanego Żołnierza odcinał się wyraźnie stonowanym, subtelnym doborem odcieni bieli i szarości. Inaczej było w zimie, gdy śnieg pokrywał trawniki i lepił się do gałęzi drzew. Wówczas biel tynkowanych arkad współgrała ze śnieżną ozdobą przyrody, kamienne gzymsy, cokoły i opaski nie dopuszczały do zlewania się i jednostajności tego obrazu, podobnie jak nieośnieżone części gałęzi drzew w tle.
Forma Grobu Nieznanego Żołnierza była wybitną kompozycją przestrzenną o dramatycznym przesłaniu i pięknej formie. Mogła być podręcznikowym przykładem artystycznego kształtowania przestrzeni miejskiej, niestety mankamenty otoczenia uniemożliwiły pełne jej przeżywanie. Negatywny odbiór tak utrzymanej przestrzeni stanowił jeden z argumentów za odbudową Pałacu Saskiego, co – nie oceniając nieznanych jeszcze efektów tej decyzji – oznaczało zagładę dla Grobu w tej postaci, którą przez dekady znaliśmy. Warszawa ma jeszcze wiele innych miejsc, placów, gmachów, które z powodzeniem mogłyby być uważane za perły europejskiego dziedzictwa, ale taki ich odbiór uniemożliwia ich aktualna aranżacja czy użytkowanie. Boję się, że z tego powodu będę musiał kiedyś pisać o nich w czasie przeszłym.
Grób w formie rzeźby – trwałej ruiny zapisał się w pamięci kilku pokoleń Polaków. Fotografia pamiątkowa, zbiory rodziny Olszaków, 1974–1975. Społeczne Archiwum Warszawy