Topola włoska rosnąca przed budynkiem Polfy przy ulicy Karolkowej. 23.06.2024. Fot. Krzystof Olszak
Topola czarna odmiany włoskiej zrośnięta jest z naszym krajobrazem od ponad 200 lat. We Włoszech drzewo to znane jest trochę dłużej, od XVII wieku. Nie wiemy dokładnie, jaki jest początek tej odmiany, czy była to spontaniczna mutacja, czy efekt zabiegów włoskich ogrodników. Powstała z topoli czarnej, a jej czyste gatunkowo okazy to wyłącznie niewytwarzający nasion przedstawiciele płci męskiej.
Ulica Nowy Zjazd. Widok w stronę Rynku Mariensztackiego i kościoła św. Anny, Po prawej stronie widoczna grupa topoli włoskich. Lata 1974–76, fot. Tomasz Smoliński
Topole włoskie w krajobrazie miasta są, a w każdym razie jeszcze niedawno były, wręcz ikoniczne. Wysokie, smukłe maszty. Geometryczne, spiczaste, zielone dominanty horyzontu. Zazwyczaj występowały w stadach, ale rzadko w naturalnych skupinach, raczej w liniach prostych, regularnych rytmach tak, żeby łatwo można było rozpoznać na ciemniejącym niebie, gdzie cywilizacja, a gdzie dziki las. To jeszcze niedawno dość często spotykane drzewo jest jednocześnie wyjątkowo krótkowieczne. W miastach dożywa zaledwie około 50 lat. Zbliżający się kres obwieszcza zamieraniem wierzchołka.
Topola włoska na zdjęciach w Społecznym Archiwum Warszawy
Topole włoskie, jak na miejskie drogowskazy przystało, wskazują. Drzewa te okalały na przykład stadion RKS Okęcie czy Gwardii Warszawa, a do dziś ich szpaler góruje nad warszawską Skrą od strony Żwirki i Wigury.
Szpaler topoli wloskich przy Żwirki i Wigury, oddzielający Pole Mokotowskie od jezdni. 29.05.2024. Fot. Jacek Wiśnicki
Topole włoskie to też osiedla z wielkiej płyty, okolice stacji kolejowych i fabryk – sadzono je wszędzie tam, gdzie potrzebny był cień, a było mało miejsca na korony i w ogóle na zieleń. W Społecznym Archiwum Warszawy są zazwyczaj bohaterkami drugiego planu. Topola utrwalona została na zdjęciu ruin fabryki Norblina przy ulicy Prostej.
Widok od strony ulicy Prostej na zespół hal prasy 520 T dawnej fabryki Norblin, Bracia Buch i T. Werner (po wojnie Walcownia Metali „Warszawa”). Czerwiec 1993 roku. W głębi na środku zdjęcia widoczna jest grupa topoli włoskich. Fot. Krzysztof Ołpiński
Rząd tych drzew wyznacza linię ulicy na gocławskim osiedlu Orlik, a potężny topoli soliter próbuje zdominować kadr z okolic Dworca Zachodniego.
Na fotografii, która utrwaliła ostatnie chwile warszawskiej skoczni narciarskiej przy ulicy Czerniakowskiej na Mokotowie, widać zaś trzy topole. Jedna z nich, z suchym wierzchołkiem, wyraźnie zamiera, jak sporty zimowe w stolicy. Na żadnym ze zdjęć topola włoska nie jest jednak bohaterem indywidualnym, pierwszoplanowym. Jest miejskim zielonym meblem, infrastrukturą krajobrazu.
Skocznia narciarska na Mokotowie przy ul. Czerniowieckiej 3. Widok na skocznię od strony południowej, z boiska szkolnego przy ul. Cieszyńskiej 8. W głębi po śrdoku widoczne są trzy topole włoskie. W topoli po lewej stronie widać zamierający szczyt drzewa, Rok 2004, fot. Mirosław Szewczyk
Tajemnice popularności topoli włoskiej
Skąd się wzięła tak duża popularność topoli włoskich, zwłaszcza po drugiej wojnie światowej? Dlaczego później tak szybko zaczęło ich ubywać?
Przede wszystkim spójrzmy na zalety odmiany włoskiej topoli czarnej. Mało jest drzew rosnących w naszym klimacie szybciej niż ten gatunek. Topole włoskie mogą przyrastać nawet do dwóch metrów rocznie! Co ciekawe, mimo swoich gabarytów – w Polsce osiągają one ponad 30 metrów – praktycznie nie zdarza się, by powalały je nawet największe nawałnice. Topolowy maszt jest w prawdzie okazały, ale żagiel, łapiący wiatr, wyjątkowo skromny. W dodatku natura wyposażyła te drzewa w solidne przypory i rozbudowany u podstawy pień, co zapewnia im stabilizację.
Sadzone w szpalerach świetnie chronią od wiatru i nawiewania śniegu, a gęste ulistnienie sprawia, że skutecznie absorbują zanieczyszczenia powietrza. Dla architekta krajobrazu są znakomitym elementem kompozycyjnym, dla urbanisty – szybkim i efektywnym sposobem na zazielenienie osiedli czy pasów drogowych, a dla architekta równie skutecznym środkiem na ukrycie mniej udanych fasad, na przykład ślepych ścian szczytowych w blokach.
Topole włoskie na granicy fabryki Wedla i teatru Powszechnego. 29.05.2024. Fot. Jacek Wiśnicki
Minusem natomiast jest niewątpliwie jakość topolowego drewna – miękkiego, kruchego i pełnego wody. Z drewna topoli włoskiej nie zbudujemy mebli do salonu ani nie napalimy nim w kominku. Szybko zamienia się w próchno, ale z punktu widzenia warszawiaka i miłośnika miejskiego krajobrazu są to wady, które można pominąć.
Opisane wyżej zalety topoli włoskich niewątpliwie wpływały na ich wielką popularność w latach 50. i 60. XX wieku. Nasze miasta, a zwłaszcza Warszawa, były wtedy gwałtownie modernizowane lub odbudowywane. Drzewa w czasie wojny ucierpiały w miastach nie mniej niż budynki. Niszczyły je pociski oraz pożary. Były także zasobem drewna, dającym szansę na przetrwanie zimy. Po 1945 roku szybko rosnące topole – nie tylko w typie włoskich, sadzono przede wszystkim topole kanadyjskie – były świetnym remedium na braki wysokiej zieleni w odbudowywanym mieście. Topole włoskie wprowadzała już przed wojną w swoich projektach architektka krajobrazu Alina Scholtz, między innymi na torze wyścigów konnych Służewiec.
Tor Wyścigów Konnych na Służewcu. Widok na tor z widownią przed II trybuną w kierunku ulicy Puławskiej i alei Wyścigowej. W tle po prawej stronie za drzewami widoczne bloki Służewa nad Dolinką. Za zawodnikami widoczna jest samotna topola włoska. Połowa lat 70. Fot. Tomasz Smoliński
I odwrót od nasadzeń topoli
Co więc stało się w latach 90., że topoli zaczęło ubywać? Pytam o to Mateusza Korbika, dendrologa, promotora i fana topoli w krajobrazie miasta. „Topole, jak zresztą wiele miejskich drzew, były bardzo źle pielęgnowane. Wierzono, że jest to drzewo bardzo żywotne i można je naprawdę drastycznie przycinać. Drzewa rzeczywiście odbijały, ale w miejscach cięć pojawiały się wypróchnienia, które sprawiały, że nowe konary się łamały i spadały na auta. Tak powstało przekonanie, że topole są niebezpieczne. I przestano je sadzić”. Tymczasem, jak mówi Korbik, w topolach, które uniknęły tak zwanych cięć sanitarnych, konary są zazwyczaj zdrowe. „To prawda, że drewno topoli jest słabe, ale nie aż tak. Jest sprężyste i wytrzymuje miejskie warunki. A jeśli nie uszkodzimy korzeni, na przykład podczas budowy drogi czy sieci podziemnych, topola jest także bardzo stabilna”.
Plac Zawiszy. Karuzela na terenie wesołego miasteczka. W głębi widoczny szpaler topoli włoskich przy ulicy Grójeckiej. Lata 90. Fot. Tomasz Smoliński
Na złą sławę topoli wpłynęła również diagnostyka alergii. Jeszcze w latach 70. uważano, że na alergię cierpi 5–10% populacji. Rozwój nauki oraz dostęp do testów sprawiły, że dziś szacuje się liczbę alergików na 30–40% Polek i Polaków. Alergie łatwo zostały skojarzone ze słynnymi, przypominającymi kłębki bawełny nasionami topoli. „Topole kwitną w marcu i kwietniu, a wełniste nasiona występują w maju i czerwcu, w czasie kwitnienia większości traw i ziół. To te pyłki uczulają, natomiast ludzie powiązali katar sienny z niewinnymi nasionami topoli”.
I tak topole straciły na popularności. Dziś jednak powoli znów wracają do miast, także te włoskie. Na przełomie 2023 i 2024 roku Zarząd Zieleni Warszawy odtworzył szpaler topoli włoskich w pasie między jezdniami w praskiej części alei Solidarności. Na razie wyglądają spektakularnie i jest szansa, że się dobrze zaadaptują. Topole powróciły w miejsce, gdzie jeszcze kilkanaście lat temu rosły wiekowe okazy.
Sadźmy topole włoskie!
Dlaczego, poza względami sentymentalnymi, warto sadzić topole włoskie? „Średnia długość życia nowo posadzonego drzewa w Warszawie to 12–15 lat, niezależnie od gatunku”, mówi Mateusz Korbik. „W tym czasie uznawane za drzewa szlachetne dęby czy lipy nie osiągną dojrzałych, znaczących wymiarów. Topole tymczasem staną się pokaźnymi drzewami. W warunkach miejskich długowieczność drzewa nie ma znaczenia. Liczy się efekt zazielenienia, zdolność do przetrwania i absorpcji zanieczyszczeń. A tę ostatnią zdolność topole, ze swoimi drobnymi liśćmi, mają większą niż popularne kilka lat temu »drzewa tlenowe«, czyli paulownie”.
Ulica Kasprzaka. Teren przed biurowcem Zakładów Radiowych imienia Marcina Kasprzaka przy ul. Kasprzaka 18/20. W głębi przy ścianie budynku widoczne są wyrastające powyżej innych drzew topole włoskie. Lata 70. Fot. zbiory Aldony Szpejn
Na pewno topole włoskie nie wypełnią krajobrazu Warszawy w takim stopniu, jak miało to miejsce po drugiej wojnie światowej, jednak między innymi dzięki zabiegom dendrologów z Zarządu Zieleni możemy liczyć na to, że nie znikną zupełnie i wciąż będą wyznaczać linie horyzontu na wieczornym warszawskim niebie. Być może doczekamy się też kolejnych pomnikowych topoli. Mimo popularności tego drzewa w XX wieku w Polsce wśród ponad 30 tysięcy pomników przyrody jest tylko jedna przedstawicielka tej odmiany – i to od niedawna, bo zaledwie od 2019 roku. Nadano jej imię Teletopcia, rośnie w Radomsku przy skrzyżowaniu ulic Piastowskiej i Tysiąclecia.