autorka: Patrycja Jastrzębska

Początek roku to czas podsumowań roku poprzedniego. Jest to okazja do przypomnienia tego co wydarzyło się w Warszawie w roku poprzednim. Wybrane wydarzenia podzieliliśmy na dwie kategorie. Poniżej przedstawiamy kategorię “Warszawa płacze”, czyli najważniejsze wydarzenia budzące smutek, sprzeciw czy niesmak. Kolejna część - "Warszawa Skacze" będzie poświęcona wydarzeniom budzącym pozytywne emocje.

Willa Pniewskiego, agonia Muzeum Ziemi

 

W sierpniu media obiegła informacja, że Polska Akademia Nauk, na skutek braku środków na jej utrzymanie, zamierza sprzedać tzw. Willę Pniewskiego, dawny dom własny sławnego architekta. Wzbudziło to ogromne zaniepokojenie zarówno ekspertów, jak i mieszkańców. Protestował ICOM (Międzynarodowa Rada Muzeów), protestowali mieszkańcy, protestowaliśmy my. Chodziło nie tylko o willę i jej niepewną przyszłość, ale także o Muzeum Ziemi, które ma tu swoją siedzibę od 1966 r. oraz o znajdujący się naprzeciw zabytkowy Pałacyk Branickich. W internecie pojawiła się petycja „Ocalmy Muzeum Ziemi PAN w Warszawie!, która w krótkim czasie zebrała prawie tysiąc podpisów. O sprawie zaczęło być głośno. Minister Kultury Piotr Gliński zwołał więc konferencję prasową, w trakcie której zadeklarował, że willa zostanie wydzierżawiona Narodowemu Muzeum Techniki, które w przyszłości ma połączyć się z Muzeum Ziemi i stworzyć na błoniach Stadionu Narodowego nową placówkę. Problem w tym, że nie podpisano żadnego dokumentu, porozumienia mającego to potwierdzić. Kilka miesięcy po konferencji i po zmianie władzy, plany te odeszły w daleką i mocno niepewną przyszłość. Prezes PAN, Marek Konarzewski, zdążył w tym czasie powołać komisję likwidacyjną w sprawie Muzeum oraz podjąć decyzję o zwolnieniu 65% załogi w pierwszym półroczu 2024 oraz częściowym zawieszeniu działalności Muzeum Ziemi w 2024 roku, zakazując m.in. realizacji wystaw, działalności edukacyjnej czy zawierania umów cywilnoprawnych. To praktycznie oznacza powolną likwidację placówki. Zaprotestowali sami pracownicy. Zorganizowali protest przy wsparciu naszej inicjatywy w obronie Muzeum Ziemi. Prezes PAN pozostał jednak nieugięty i z uporem dąży do likwidacji muzeum, a jedynym efektem protestu okazało się.... zwolnienie Anny Piontek, dotychczasowej dyrektorki, która z dużą determinacją walczyła o zachowanie placówki. Takie „podziękowanie” dostała dyrektorka za ciężką pracę, wystawy, projekty, warsztaty - za to że wreszcie tchnęła życie w tę placówkę. Ogłoszona przez prezesa „restrukturyzacja przez likwidację” trwa (zawieszono wystawy czasowe, a z 30-osobowego zespołu zostanie tylko 10 pracowników). W praktyce oznacza to zakończenie działalności muzeum. Co się jednak stanie z eksponatami? Czy pozostaną w budynkach przy alei Na Skarpie, czy też zostaną oderwane od kontekstu miejsca?
A co z zabytkowymi obiektami, którymi zarządza PAN? Ich los, podobnie jak los Muzeum Ziemi, wydaje się mocno niepewny.
Dla nas oczywiste jest jedno: decyzja o „likwidacji Muzeum Ziemi przez restrukturyzację” w willi Pniewskiego i Pałacyku Branickich to najgorsza decyzja roku.

Wyburzenie kamienicy przy Rozbrat 44a

Gmach przy ulicy Rozbrat 44 podczas przygotowań do rozbiórki. 12.08.2023. Fot. Mateusz M. OpasińskiGmach przy ulicy Rozbrat 44 podczas przygotowań do rozbiórki. 12.08.2023. Fot. Mateusz M. OpasińskiO tym wyburzeniu było najgłośniej w 2023 roku. Oczywiście warszawską niechlubną tradycją stało się, że zabytki nagle znikają w długie weekendy, gdy instytucje nie pracują, a większość osób intensywnie wypoczywa poza stolicą. Nie inaczej było w przypadku tego przedwojennego budynku, dawnej Wyższej Szkoły Dziennikarskiej, którego rozbiórka rozpoczęła się 12 sierpnia.
Wydawać by się mogło, że po głośnych wyburzeniach (Parowozownia, Supersam, Koszary na ulicy 29 Listopada i wiele innych), jesteśmy już na innym etapie w kwestii ochrony zabytków. Najwyraźniej nie, skorow tej całej „grze w miasto”(określenie Czesława Bieleckiego), najmniej ważne okazują się zabytki.
Inwestor, spółka X-Point Powiśle, miała wszytskie potrzebne zgody, by dokonać jego wyburzenia. Jak to się jednak stało, że je wydano, skoro chodzi o przedwojenny budynek, który przetrwał powstanie warszawskie. Wiadomo także, że był w dobrym stanie technicznym, bo kilka lat temu przeprowadzono remont całego obiektu.
Co więcej, Plan Miejscowy dla Rejonu Powiśla Południowego (cz I, 05.11.2009) przewidywał zachowanie budynku. Procedowany przez prawie 15 lat (!) plan był już na ukończeniu - został zaakceptowany przez Radnych Śródmieścia i miał trafić na obrady Rady Miasta., zamiast tego trafił do “zamrażarki”. Wrócił z niej w listopadzie, kiedy Rada Warszawy przyjęła MPZP, z tym że już bez budynku przy Rozbrat 44 a, który w międzyczasie został wyburzony... Wyjątkowo interesujący w tym kontekście jest fakt, że w poprzedniej wersji planu, obiekt był przeznaczony do zachowania. Mazowiecki Wojewódzki Konserwator Zabytków także nie objął budynku ochroną, odmawiając wpisu do rejestru zabytków, pomimo społecznego nacisku (wniosek w tej sprawie skierowało do MWKZ m.in. Stowarzyszenie Miasto Jest Nasze).
I jeszcze kilka słów o samej historii przedwojennego obiektu. Wyższa Szkoła Dziennikarska w Warszawie, której siedzibę zaprojektował Stefan Tomorowicz, działała w latach 1927-39. W 1936 roku uczelnia zyskała własną siedzibę przy ulicy Rozbrat 44A. W czasie okupacji budynek zajęli Niemcy i urządzili tam magazyn umundurowania i wyposażenia. 10 sierpnia 1944 roku budynek został zdobyty przez powstańców. Po wojnie natomiast przejęto go na potrzeby PZPR, a potem stał się siedzibą SLD. W 1951 roku dobudowano do niego skrzydło od strony urządzanego w tym czasie Parku Kultury. Autorami projektu nowego obiektu był znany z bardzo udanych projektów zespół „Tygrysów” czyli Wacław Kłyszewski, Jerzy Mokrzyński i Eugeniusz Wierzbicki (autorzy m.in, „Domu Partii”). W latach 70. kompleks przy Rozbrat 44A, na podstawie projektu Adama Kowalewskiego, został rozbudowany o część hotelową i restaurację. Kilka lat temu pawilon restauracji zwany też od nazwy mieszczącego się w nim klubu „Syrenim Śpiewem” (obecny adres ul. Szara 10a), udało się wpisać do rejestru zabytków (dzięki zaangażowaniu naszej inicjatywy „Tu było, tu stało”, Stowarzyszenia Masław, Stowarzyszenia Miasto Jest Nasze oraz warszawskiego TONZ-u) . Wygląda na to, że jedynym obiektem, który pozostanie w krajobrazie Powiśla z całego kompleksu będzie właśnie wspomniany pawilon, o ile oczywiście nie zostanie „przypadkiem” uszkodzony przy budowie nowego apartamentowca.

 

Lapidarium w Parku Cichociemnych na Ursynowie

 Lapidarium w Parku Cichociemnych na Ursynowie. 26.05.2023 Fot. Michał PawlakLapidarium w Parku Cichociemnych na Ursynowie. 26.05.2023 Fot. Michał Pawlak

To jedna z najgłośniejszych warszawskich instalacji ostatnich lat. Na tyle poruszyła mieszkańców, że Ratusz postanowił ją zlikwidować.
Instalacja stanęła na modernizowanym parku Cichociemnych Spadochroniarzy AK i wzbudziła niemałe zainteresowanie. Mieszkańcy przecierali oczy ze zdumienia, patrząc na stertę gruzu - betonowych płyt ułożonych w parku. O tym, że jest to zamierzone działanie, a nie część prac porządkowych, informowała stosowna tablica: „Zebrane tu pozostałości z czasów budowy osiedla tworzą lapidarium epoki, w której ono powstało. Fragmenty wielkiej płyty, bryły i pokruszone betony, druty zbrojeniowe to oryginalne ślady przeszłości ściśle związane z miejscem i czasem, w którym ono powstało”. O tym specyficznym lapidarium* zrobiło się głośno. Internauci komentowali sprawę, odwołując się do nieśmiertelnego serialu „Miś” Stanisława Barei: „Wiesz co robi ten miś? On odpowiada żywotnym potrzebom całego społeczeństwa. To jest miś na skalę naszych możliwości. Ty wiesz, co my robimy tym misiem? My otwieramy oczy niedowiarkom”.
Śmiechom, kpinom i memom nie było końca. Wobec tak jawnej ignorancji mieszkańców i niezrozumienia przesłania owej instalacji, prezydent Warszawy, Rafał Trzaskowski, wydał decyzję o likwidacji lapidarium. Zarząd Zieleni, odpowiedzialny za całe zamieszanie, opublikował informujący o likwidacji wpis w swoich mediach społecznościowych, a także „wyciągnięciu ważnych wniosków”. Szkoda tylko, że na koszt podatnika.

*Lapidarium - wg słownika PWN: „Miejsce, w którym są zgromadzone okazy kamieni naturalnych lub kamienne fragmenty rzeźb lub zabytkowych budowli”
** Koszt przebudowy całego parku to prawie 8 mln zł.

 

Przebudowa i rewitalizacja zabudowań dawnej fabryki Schicht-Lever (Pollena) przy Szwedzkiej

Część zabudowań dawnej fabryki Schicht-Lever (Pollena) od strony ulicy Strzeleckiej. 09.11.2023. Fot. Mateusz M. OpasińskiCzęść zabudowań dawnej fabryki Schicht-Lever (Pollena) od strony ulicy Strzeleckiej. 09.11.2023. Fot. Mateusz M. Opasiński
Zabudowania fabryczne obejmują dwie dawne fabryki przy ulicy Szwedzkiej. Pierwsza to zakład firmy Bracia Brunner, Hugo Schneider i R. Dietmar Akcyjne Towarzystwo Fabryki Lamp przy narożniku Szwedzkiej i Strzeleckiej z lat 1899-1905. Druga natomiast to zbudowana w 1899 roku (po sąsiedzku) fabryka „Praga” Towarzystwa Akcyjnego Fabryki Produktów Chemicznych. W 1928 roku Towarzystwo Praga przejęło zabudowania fabryki lamp, a 7 lat później po zmianach własnościowych, fabryka funkcjonowała pod nazwą międzynarodowego koncernu „Schicht-Lever”. Po zniszczeniach w 1944 roku fabrykę odbudowano. Od 1950 roku funkcjonowała jako „Uroda”, a od 1970 - „Pollena- Uroda”
Budynki dawnej Polleny w 2014 roku kupiła firma Okam, która zbudowała tu osiedle Bohema (projekt Grupa 5 Architekci). Po zdjęciu rusztowań z budynku Polleny przy skrzyżowaniu Szwedzkiej i Strzeleckiej okazało się, że wersja finalna różni się niekorzystnie od opublikowanych wizualizacji.
Projekt zabytkowego budynku był uzgadniany z MWKZ-em w 2019 roku i nadbudowa miała być gładka, ponieważ ta część została nabudowana w 1965 r., jak objaśnia Mazowiecki Wojewódzki Konserwator Zabytków. Trudno jednak nie odnieść wrażenia, że obecny wygląd jest skutkiem bardzo powierzchownego opracowania elewacji budynku. Ale jak wiadomo diabeł tkwi w szczegółach ”, a w tym przypadku stanowi to o całościowym odbiorze realizacji
Zabytkowe budynki przy Szwedzkiej to jedne z ostatnich tak dużych pozostałości po XIX-wiecznych zakładach przemysłowych w Warszawie.

 

Różowy pies POOPilek z Ochoty

 Rzeźba psa POOPilka w Parku Pięciu Sióstr na Ochocie.18.09.2023  Fot. Krzysztof Olszak.Rzeźba psa POOPilka w Parku Pięciu Sióstr na Ochocie.18.09.2023 Fot. Krzysztof Olszak.

W roku 2023 chyba nic brzydszego niż pies POOPilek zobaczyć się nie dało.
14 kwietnia odsłonięto na placu Baśniowym pomnik różowego psa. Autorką rzeźby jest Olga Prokop-Miśniakiewicz. Rzeźba przedstawia różowego psa w trakcie podstawowych czynności fizjologicznych. Założeniem pomnika było nauczenie dzieci o konieczności sprzątania po psach wyprowadzanych na spacer. Rzeźba została wykonana z surowców wtórnych.
Wkrótce zdecydowano się też na ustawienie w kolejnych parkach takich samych rzeźb, tylko wykonanych z materiałów trwalszych niż oryginał. W sumie powstały trzy rzeźby. Pierwsza pojawiła się w Parku Pięciu Sióstr. Druga, z przygodami, została ustawiona w parku na Szczęśliwicach. W piątek, gdy rzeźba miała zostać odsłonięta, okazało się, że zniknęła. Ktoś wyciągnął z ziemi pomnik wraz z fundamentem i przetransportował do innej części parku. Rzeźba wróciła jednak na swoje miejsce. Trzecia rzeźba pojawiła się przed szkołą podstawową nr 97 przy ulicy Spiskiej 1.
Rzeźby psów wzbudziły zainteresowanie i kontrowersje wśród mieszkańców. Jeszcze gwałtowniej na rzeźbę reagują same czworonogi, które najczęściej boją się znacznie od nich większego różowego czworonoga.
Z informacji prasowych wynika, że władze Ochoty za rzeźby zapłaciły ponad 42 tysiące złotych.

 

Zniszczenie Parku Miniatur

Model pałacu Lubomirskich Park Miniatur. 22.07.2022. Fot. Mateusz M OpasińskiModel pałacu Lubomirskich Park Miniatur. 22.07.2022. Fot. Mateusz M Opasiński
To nie powinno się tak skończyć. Dziesięć precyzyjnie wykonanych miniatur prezentujących ważne warszawskie przedwojenne budynki zostało kompletnie zniszczonych.

Park Miniatur powstał w 2014 roku. Prezentowano tam miniatury wykonane w skali 1:25. Przez jakiś czas warszawiacy mogli przenieść się w czasie i zobaczyć, jak wyglądały budynki dawnej stolicy. Znajdowały się tu obiekty takie jak m.in. Pałace Kronenberga, Saski, Karasia czy Lubomirskich. Ten ostatni uwieczniono w trakcie niezwykłej operacji obrotu budynku o 180 stopni. Na uwagę zasługiwała niezwykła precyzja, z jaką miniatury zostały wykonane, co pozwalało na przyglądanie się detalom prezentowanych gmachów. Wszystkie miniatury były powstawały po wnikliwych kwerendach i analizie historycznych planów, rycin oraz zdjęć. Niestety Park nie miał szczęścia do lokalizacji, którą kilkakrotnie zmieniał. Na początku był znajdował się przy amfiteatrze w parku Sowińskiego na Woli, potem w budynku dawnego Domu Bankowego Wilhelma Landaua przy ulicy Senatorskiej 38. Miasto jednak wypowiedziało umowę najmu, argumentując to zaległościami w opłatach. Park został przeniesiony do ogrodu Centralnej Biblioteki Rolniczej przy Krakowskim Przedmieściu. Rafał Kunach, właściciel miniatur, skarżył się, że Miasto nie może znaleźć lokalizacji dla parku i nie interesują go jego dalsze losy. Trudno się z tym nie zgodzić, skoro ekspozycja w 2021 r. trafiła na prywatną działkę u zbiegu ulic Marszałkowskiej i Świętokrzyskiej, gdzie zaczęła niszczeć. Ostatnie dwa lata to smutny obraz agonii Parku. Makiety były regularnie dewastowane: powybijane szyby, pomazane sprayem budynki, pourywane dachy, a pomiędzy nimi porozrzucane butelki po alkoholowych libacjach - jednym słowem z dawnego blasku Parku Miniatur pozostało tylko smutne wspomnienie. We wrześniu 2023 roku wszystkie miniatury zostały uprzątnięte i prawdopodobnie trafiły na śmietnik. Aż trudno uwierzyć, że nie znalazł się nikt, kto byłby zainteresowany i dysponowałby środkami, by uratować tę niezwykłą ekspozycję, jaką był Park Miniatur.

autorka: Patrycja Jastrzębska